poniedziałek, 25 lutego 2013

Tajskie pyszności



               Wczoraj dotarliśmy do Malezji. W związku z tym, że po 22 dniach oraz 20 godzinach podróży opuściliśmy (na pewno nie na dobre!) Tajlandię chcielibyśmy zrobić małe kulinarne podsumowanie podróży. Zapewne jest to temat, który zainteresuje duże grono, w związku z tym z góry prosimy o sugestie dotyczące doboru potraw i składników oraz wskazówki dotyczące ich ulepszania. Pewnie niejedno z Was gotowało tajskie przysmaczki, a na pewno część mogła je zasmakować u nas w domu :)

Podróż z Koh Tao na ląd tzw. sleeping boat, wbrew pozorom bardzo wygodnym

                Zaczynając od początku, w Tajlandii można zjeść WSZYSTKO. Jako miłośnicy kuchni meksykańskiej nie raz stołowaliśmy się w restauracjach typu tex-mex (albo thai-mex). Na wyspie Phi-Phi trafiliśmy nawet do takiej, którą jednogłośnie uznaliśmy za najlepszą, w jakiej w życiu byliśmy. Z drugiej strony, po enchiladas zjedzonych na Ton-Sai zmogło nas na kilkanaście godzin (wspomniana przygoda z food-poisoning). I tak to już jest ze wszystkimi potrawami opisywanymi w karcie jako Western Cuisine. W restauracjach możemy dostać zarówno przepyszną pizzę, lasagne czy sznycla, jak i ohydne krokiety (jak się okazuje jest to tradycyjne danie kuchni holenderskiej, a że Holendrów tutaj cała rzesza to i pod nich przygotowywane jest menu) czy paskudny rib-eye steak. Faktem jest, że prędzej czy później każdy podróżnik marzy o europejskim fast-foodzie, i na umór zaczyna wcinać pizzę, sandwiche oraz hamburgery, te ostatnie zrobły w ciągu ostatnich dwóch lat ogromną karierę nie tylko w Polsce, ale również w Azji. Kwestią pozostaje wybór „dobrej” restauracji.

W nawiązaniu do poprzedniego posta - ceny BBQ dla kobiet, mężczyzn i shemale'i - w zależności od apetytu


                Kuchnia tajska jest przepyszna, niezależnie od regionu. W niektórych restauracjach potrawy są bardziej podrasowane mięskiem, a gdzie indziej ostrymi przyprawami. Kwestia przypadku. Jeść można właśnie restauracjach (ceny od 7 do 30zł), ale najpopularniejsze sa tzw. hawker centres czyli szereg stoisk, które są zbudowane na motocyklach. Do motoru przedsiębiorczy Tajowie doczepiają metalowy stelaż, na którym montują planik gazowy (miejsce na wok), prowizoryczny blat do krojenia składników (wszystko jest krojone i przygotowywane na miejscu), gablotę z wystawką ziół, warzyw i owoców oraz kilkudziesięciolitrową beczkę z wodą – bazą wszystkich azjatyckich potraw. W żadnym ze stoisk nie brakuje elektryczności – stoisko przecież musi być widoczne i dobrze wyreklamowane. W związku z tym każdy wozi dodatkowo mały generator(ek) prądu. I właśnie jedzenie z tych stoisk jest legendą Tajlandii. Wzdłuż pasażu utworzonego przez motorynki ciągną się plastikowe stoły i krzesła, gdzie można wypić świeży sok/shake’a/lassi/piwko, i zjeść wybrane smakołyki. Ceny od 3 do 12zł.
Tak właśnie wyglądają najlepsze kokosy

Żarełko z motorynki


                Pytaniem pozostaje, co tak na prawdę je się w Tajlandii. 

                Śniadania
                Oprócz europejskich smaczków, takich jak wspomniane sandwiche i burgery można oczywiście zjeść musli. Pamiętajmy, że nabiał w Azji Południowo-Wschodniej nie jest powszechny, więc musli z mlekiem lub jogurtem to dosyć droga rozrywka. Popularna jest także jajecznica i omlety – te robione są w stylu tajskim – jedynie woda i jajka, żadnej mąki, mleka etc., tosty francuskie, lub po radomsku chleb obtaczany w jajku. I całą resztę innych śniadaniowych potraw. Ci bardziej głodni mogą zamówić cały set. Wybierać można spośród english, american, european breakfast – te nie mają nic wspólnego ze swoją nazwą. Jednak wszystkie z powyższych to wymysły dla turystów, lokalni preferują zupełnie inne specjały. Wśród nich króluje zupa z makaronem, no i oczywiście ryż! Podawany ze wszystkim i na wszystkie sposoby, także tajskie śniadanie niewiele różni się od obiadu.
Jeden z ulubionych przysmaków śniadaniowych Natalki - pow

Pow to nic innego jak poznańska pyza nadziewana, w zależności od gustu: kurczakiem, świnką lub słodkościami

                Przystawki (często traktujemy je jako lekki obiad)
                Tutaj zaczyna się zabawa. Startery zaliczają się chyba do naszych ulubionych potraw. Są tanie (ok. 5-7zł w restauracji), duże i przepyszne. Zamówić można tradycjne spring rolls’y, zazwyczaj nadziewane jedynie warzywami, lub tzw fresh-springrolls, które po prostu nie są smażone w głębokim tłuszczu. Te oferowane są z krewetkami i kurczakiem. Pyszne są również wszystkie owoce morza w stylu deep-fried (czyli głęboko smażone): kalmary, ośmiornice, krewetki i czego jeszcze dusza zapragnie, wszystkie obowiązkowo podane z sosem słodko-ostrym. Gdzieniegdzie można dostać won-tony - z krewetkami lub wieprzowiną, a hitem sezonu są tzw. cakes – robione dosłownie z każdego gatunku ryby, mięsa i owoców morza miniaturowe sznycelki obsmażone w panierce.

Najprawdziwsze spring-rollsy

                Sałatki i zupy
                Również na mniejszy głód (choć to zależy od wielkości potrawy). Najpopularniejszą sałatką jest papaya salad – opisywana w każdym przewodniku. Można również dostać wszystkie standardowe, te z kurczakiem, krewetkami, kalmarami, trawą cytrynową itd. Niestety, nie są one najlepsze. Przypominają raczej surówkę – podawane z białą kapustą i szatkowaną marchewką. Nie można dostać do nich żadnych sosów (oczywiście oprócz sojowego oraz ostro-słodkiego), co sprawia że sałatki są trochę mdłe. Wynika to głównie z tego, że sałatek w kuchni tajskiej jest niewiele i wyglądają trochę inaczej, także większość z tych oferowanych w karcie to próba kopiowania kuchni europejskiej, żeby przypodobać się turystom. Niestety jak większość prób naśladowania kuchni zachodniej kończy się to często dość zabawnie. Ale działa to w obie strony – kuchnia chińska czy indyjska w Polsce zwykle jedynie w niewielkim stopniu przypomina tą oryginalną.
                Zupełnie inną sprawą są zupy, które są po prostu przepyszne! Wszystkie ugotowane są na bazie prawdziwego rosołu z dodatkiem mleka kokosowego. Do większości dorzuca się curry, chilli, oczywiście w dużej ilości i dodatki – wedle życzenia: kurczaczek, owoce morza, warzywa. Do najpopularniejszych zup należą:
  • Tom Yum, która jest stosunowo łatwa do przygotowania. Przepis znajdziecie w linku. Myślę, że trawę cytrynową możecie wyrzucić z przepisu, mimo że dostaniecie ten składnik w większości supermarketów (jest dosyć drogi). Liście limonki kaffir zazwyczaj zastępujemy zwykłym sokiem z tego owoca. Sos rybny jest dosyć istotny, ale również bardzo wydajny. Jedna duża butelka starcza nawet na rok! (Cena w Polsce to ok. 12zł)
  • Coconut soup (zupa kokosowa), na którą przepis podajemy tu: Ta z przepisu jest przygotowywana na bazie czerwonego curry, ale spokojnie można albo nie wrzucać żadnej pasty, albo wrzucić zielone curry (curry w Polsce występuje w postaci pasty, jeden słoiczek za ok 7zł np. firmy Tao-Tao). Każda z wersji jest przepyszna! Jest to zdecydowanie jedno z naszych ulubionych dań z Tajlandii.

                Dania główne, czyli to na co czekaliśmy przez ostatnie dwa lata
                Dania główne są najsmaczeniejszymi smakołykami kuchni tajskiej. Mimo, że są odmienne od tych serwowanych w Europie (u nas kucharze dorzucają dużo więcej mięsa) to i tak można je łatwo odtworzyć. Najwięcej potraw bazuje (co wcale nie dziwi) na ryżu, stąd możemy wybrać ryż lub też azjatycki makaron (gatunków makaronu jest tam co najmniej tyle co w kuchni włoskiej) z kurczakiem, owocami morza, czasem z wieprzowiną i najróżniejszymi sosami: bazyliowym, ostrygowym, słodko-kwaśnym, curry (wszystkie kolory). Możemy też po prostu zamówić kurczaka w przybrawach i ziołach, w pieprzu i czosnku lub z orzeszkami ziemnymi. Poniżej przedstwiamy przepisy, które naszym zdaniem są bezkonkurencyjnie najlepsze:
  • Pad thai to najpopularniejsze, najtańsze i jedno z lepszych dań kuchni kontynentalnej Azji Południowo-Wschodniej. Jest niezbyt skomplikowane w przygotowaniu  (zmodyfikowany przepis możecie znaleźć tutaj
  •  Kurczak w sosie (zielonym/czerwonym/żółtym) curry, przepis, wielokrotnie przez nas sprawdzony i przetestowany przez wielu z Was, którzy się u nas stołują od czasu do czasu, wrzucamy tutaj 
Kurczak w zielonym curry (wprawdzie nie widać tu kurczaka, ale uwierzcie na słowo, że pływa pod powierzchnią)
·                  Najprawdopodobniej najlepszym daniem, które jedliśmy jest kurczak w sosie massaman curry. Z podanego przepisu nie korzystaliśmy ale zachęcamy, aby ktoś go opanował i ugościł nas po powrocie tym specjałem ;)

Desery 
    Mimo, że ani nie jest to nasza ulubiona część posiłku, ani specjalność Tajów, czujemy się obowiązku poinformować Was, że najpopularniejszym deserem jest po prostu ryż (sticky rice – taki, który łatwo się skleja) z mango. Ani to smaczne, ani specjalnie tanie. Stąd rezygnując z deseru decydujemy się zazwyczaj na lokalne piwo – dużo mocniejsze niż u nas – 6,4% :)
Rodzina słoni, która zamieszkała przy Maćka łóżku





 

1 komentarz:

  1. Chalenge accepted! jesli tylko ta tamarynde znajdziemy… ;-)

    OdpowiedzUsuń