niedziela, 7 kwietnia 2013

Koniec zabawy w wojnę



                No i doszliśmy do momentu, który uznaliśmy jako naprawdę niebezpieczny. Przełom nastąpił kilka godzin po wrzuceniu poprzedniego posta, kiedy wyszliśmy z Michałem – naszym znajomym z Malezji na piwo. Po poważnych czwartkowych newsach w piątek wszystko zaczęło się ponownie uspokajać, więc nastroje mieliśmy całkiem dobre, a po piwie zapomnieliśmy o problemie już całkowicie. Wtedy okazało się, że nic tak naprawdę nie dąży ku lepszemu, dostaliśmy telefon od naszych rodziców, że ambasady (wprawdzie) Korei Północnej są proszone o opuszczanie terytorium kraju. Nie wiem jak Wy to odebraliście, będąc w Polsce – czy jako faktyczną przesłankę do opuszczenia Korei Południowej czy jako kolejne bezcelowe pogróżki Kima. 




                Uwierzcie, słysząc takie ostrzeżenie nie mieliśmy żadnych wątpliwości – pora uciekać. Szczególnie, że pierwszy raz w komunikatach z Północy pojawiła się groźba dotycząca konkretnej daty – 10 kwietnia. Po raz kolejny ogarnął nas potworny lęk, a Maciek po raz pierwszy uznał, że sytuacja zaczyna się robić poważna.

                Po raz kolejny uznaliśmy, że jest to moment na telefon do ambasady. Od momentu, kiedy wrzuciliśmy poprzedniego posta nic się nie zmieniło – konsul się do nas nie odezwał, pomimo zapewnień, ani telefonicznie, ani mailowo. Pan G., który odebrał telefon „emergency” w ambasadzie okazał się być zwykłym pracownikiem odpowiedzialnym jedynie za odbieranie telefonu, ale w zasadzie żadnych konkretnych informacji to on nie podał. Powiedział mniej więcej: „Niech pani tyle Onetu nie czyta (swoją drogą Onet w celu zlinkowania odwiedziłam po raz pierwszy od dłuższego czasu i natknęłam się na ten nieprawdopodobny artykuł) i ja nie wiem czy pani się ma bać czy nie. Sytuacja rzeczywiście wymknęła się spod kontroli, ale jeszcze nie jest krytyczna. Ja tu siedzę z żoną i jej nie zalecam jeszcze wyjeżdżać, ale rodzina dzwoni żebyśmy wracali.” Później spytałam czemu konsul, mimo zapewnień nie skontaktował się z nami, Pan G. odpowiedział tylko: „A ja wiem, nie jestem przecież konsulem... aaa to wy wczoraj dzowniliście i prosiliście o spotkanie. Ja nic nie wiem czy konsul to zrobi czy nie”. Nie wiem jak rozumieć słowa Pana G., nie wiem też jak powinnam się odnieść do postawy pracowników ambasady Polski szczególnie teraz, podczas swojego rodzaju (nawet gdybyśmy bardzo nie chcieli tego przyznawać) destabilizacji. Pomyślę o tym po powrocie. 

Zainteresowanie Koreą Północną według Google wzrosło w Polsce ponad 10 krotnie od lutego.


                Dlaczego postanowiliśmy wyjechać od razu?

                Kim wskazał po raz pierwszy jakiś określony deadline. Szczerze przyznam, że ani ja, ani Maciek nie myślimy, że coś się tu stanie, ale z drugiej strony mając na jednej szali nasze zdrowie/życie, a na drugiej szkołę i imprezy z innymi exchange’ami – zdecydowanie wybieramy to pierwsze i – choć trudno to przyznać – zaczynamy wykonywać rozkazy Szanowanego Przywódcy - no tak, na wojnę to my się nie nadajemy. 


"Ostatnia wieczerza" w Seulu

                Z drugiej strony wybór daty, którą jest 10 kwietnia wydaje się być bardzo logiczny, a w zasadzie tak abstrakcyjny, że dogłębne wczytanie się w liczby wskazuje na pewną logikę w myśleniu władców północnokoreańskich Według uciekiniera z Północy i redaktora naczelnego New Focus International – wiodącego portalu o Korei Północnej numerologia jest bardzo istotna w Korei Północnej. Swoją drogą polecam lekturę, wydaje się dość obiektywny i ciekawy.


Koreańczyk twierdzi, że w na pozór chaotycznym i impulsywnym działaniu władz w Pjongjangu (bądź kryje się przynajmniej jedna stała zależność. Jest nią cyfra "dziewięć" pojawiająca się wielu aspektach działania reżimu, odnosi się to chociażby do dat wielkich wydarzeń, jak i nazewnictwa oddziałów wojskowych. Wszystko miało się zacząć tuż po wyzwoleniu Korei z okupacji japońskiej w 1945 roku. Kim Ir Sen, tworzący pod auspicjami ZSRR Koreę Północną, miał się wówczas spotkać z ośmioma "szamanami" reprezentującymi wszystkie osiem ówczesnych prowincji Korei. Cieszący się największym szacunkiem z tej ósemki miał powiedzieć Kim Ir Senowi, że los jego rodu jest nieodłącznie powiązany z cyfrą dziewięć, która w Azji jest uznawana za symbol pomyślności. Jak twierdzi redaktor Dzang Dzin Sung, wiele wskazuje na to, że przywódca Korei Północnej wziął sobie tą informację do serca i tak dziewiątka zaczęła pojawiać się we wszystkich aspektach działania dyktatury. Jest ku temu wiele przykładów.

Po pierwsze Kim Ir Sen oficjalnie ustanowił 9 września dniem utworzenia Korei Północnej. Dwie dziewiątki w dacie mają być uznawane za wyjątkowo pomyślne. Dyktator miał następnie szybko dostosować cały kraj do przepowiedni, z pięciu prowincji szybko tworząc dziewięć.

Elitarny oddział ochroniarzy dyktatora otrzymał nazwę "Jednostka 963", czyli ponownie wyjątkowo szczęśliwe dwie dziewiątki (9 i 6+3). Specjalne gospodarstwa rolne i zakłady produkujące żywność wyłącznie dla dynastii Kimów też otrzymały zbiorczą nazwę farm i zakładów "Numer 9", a pożywnie dla dyktatora i jego rodziny mają się nazywać "produktem nr 9".

Drugi dyktator Korei Północnej, Kim Dzong Il miał natomiast nieustannie podkreślać, że urodził się pod szczęśliwą gwiazda, mianowicie 16 lutego (1+6+2=9). Kombinację cyfr 1, 6 i 2 kazał też umieścić na numerach rejestracyjnych swoich limuzyn. Kim Dzong Il objął też pełnię władzy w dzień związany z dziewiątką. Formalnie dowódcą sił zbrojnych został 24 grudnia (2+4+1+2=9). Stało się to trzy lata i trzy miesiące po śmierci Kim Ir Sena.

Kim Dzong Un też wydaje się podążać "ścieżką dziewiątki". Formalnie oznajmiono jego nominację na generała 27 września (2+7 i 9, podwójne szczęście). Sekretarzem generalnym i marszałkiem też został w dni związane z dziewiątką. To przywiązanie Kimów to swojej szczęśliwej cyfry nabiera dużego znaczenia, biorąc pod uwagę to, że Korea Północna najczęściej organizuje różnego rodzaju istotne wydarzenia w dni uznawane z jakiegoś powodu za ważne. Głównie chodzi o daty urodzin bądź śmierci kolejnych dyktatorów, ale jak dowodzi Dzang Dzin Sung, ma w tym dużą rolę dziewiątka.

Pierwszy test atomowy odbył się dziewiątego października 2006 roku. Drugi test rakiety dalekiego zasięgu odbył się 5 kwietnia 2009 roku (podwójna dziewiątka w dacie). Kolejny lot miał miejsce 12 grudnia 2012 roku (1+2+1+2+1+2 = 9). Na ostatnim filmie propagandowym ukazującym atak rakietowy na USA, północnokoreańska rakieta nazywa się Unha-9, przy czym ta rzeczywista nazywa się Unha-3. Zdaniem Dzang Dzin Sunga, należy więc uważać na następną datę związaną z dziewiątkami. W piątek Korea Północna oznajmiła, że nie będzie mogła zagwarantować bezpieczeństwa zagranicznym dyplomatom w Pjongjangu po 10 kwietnia 2013 roku. (10.04.13; 1+4+1+3 = 9). 
Więcej informacji na temat numerologii w artykule lub w polskim skrócie na TVN24.pl.

                Idąc za słowami Kima uznaliśmy, że nie ma co czekać i obserwować rozwoju sytuacji z „pierwszego rzędu”. Przez moment rozważaliśmy wyjazd 9.04 (przed magicznym 10.04) oraz powrót 16.04, czyli dzień po urodzinach Kim Ir Sena – Wiecznego Prezydenta, ale wymagałoby to od nas wyjazdu aż na tydzień, co niestety oznaczałoby koniec nauki na Sogang University (wspomniana kwestia nieobecności). Zresztą Maciek uświadomił mi, że siedząc w bezpiecznym miejscu (rozważaliśmy Tajlandię i Tajwan) i czytając te wszystkie nagłówki, które pojawiają się teraz, nie zdecydowalibyśmy się na powrót do Korei. Uznaliśmy więc, że nie ma to najmniejszego sensu.

 

                 Na szczęście na piątkę spisał się SGH. Otrzymaliśmy zgodę na kontynuowanie semestru w trybie indywidualnym, za co musimy zaraz po powrocie serdecznie podziękować zespołowi z Centrum Programów Międzynarodowych oraz prorektorom. Jako nieliczni (choć nie jedyni) otrzymaliśmy taką właśnie pomoc ze strony szkoły. W momencie, gdy przeczytaliśmy tę wiadomości zdecydowaliśmy, że kupujemy bilety. Do Polski wracamy jutro. Lecimy Aeroflotem, mimo że jeszcze 4 miesiące temu, kupując bilet do Azji zarzekałam się, że nie wsiądę do samolotu tych linii nawet za dopłatą. Jutro wsiądę z pocałowaniem rączki i już nie mogę doczekać się nachalnych Rosjan na pokładzie!

 

Smutne Wardejny przed wyjazdem

 

             I tego się właśnie nauczyliśmy – jak szybko zmieniają się priorytety w życiu. Zapomnieliśmy o dzikiej chęci podróżowania po Azji i życia w innym państwie. Jedyne co się dla nas liczy to spokój, możliwość skupienia się na nauce, pracy, wyrzucenie z głowy tego chorego niepokoju no i przede wszystkim bliskość rodziny i przyjaciół!

                  Zatem, do zobaczenia jutro na Okęciu Kochani :) Swojego szczęścia nie jesteśmy nawet w stanie wyrazić. Po kupnie biletu snuliśmy się po mieście płacząc, właśnie ze szczęścia :)



Informacje organizacyjne:
  • Dziękujemy Wam wszystkim za propozycje spania u Was, ale ustaliłam z Magdą tuż po zakupie biletów, że znajdziemy kąt u niej:). Magda, mama ma nam kupić dzisiaj materac i pompkę;)
  • Zapraszamy jutro na Okęcie o 18.50 - będzie nam bardzo miło Was zobaczyć!
  • Od piątku przeprowadzamy do Poznania do przyszłych teściów. Będziemy tam mieszkać co najmniej do początku czerwca. Liczę na wielkie przyjaźnie podczas naszej kolejnej wymiany na UEP!
  • Czekamy na propozycje wielkich podróży wakacyjnych (czerwiec-sierpień) ;) Co nas nie zabije to nas wzmocni!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz